Przejdź do głównej zawartości

Posty

William i Caroline Herschelowie: kształt Galaktyki (1785)

 Jest tylko jedna cecha, która naprawdę przeszkadza w uprawianiu nauki: brak pasji i ciekawości. Inne braki można zazwyczaj z powodzeniem nadrobić. Wbrew pozorom tylko niektóre dziedziny nauki są rzeczywiście trudne i wymagają jakichś szczególnych talentów, ogromna większość jest do opanowania, jeśli ma się do tego motywację. William Herschel nie miał żadnego wykształcenia, ale miał autentyczną pasję do astronomii. Był Niemcem, synem wojskowego oboisty i jako czternastolatek wstąpił w ślady ojca do gwardyjskiej orkiestry wojskowej w elektoracie Hanoweru. W 1757 wojska hanowerskie zostały pokonane przez Francuzów, a Wilhelm wraz ze swym bratem wyjechali do Anglii. W przypadku Wilhelma była to właściwie dezercja, wiele lat później zostanie mu ona oficjalnie wybaczona przez króla Jerzego III. Młody muzyk po dziewięciu latach chudych dostał posadę organisty w modnej miejscowości nadmorskiej Bath. Odwiedził wtedy rodzinę w Hanowerze i przywiózł do Anglii młodszą siostrę Caroline, którą miał

Einstein, Solovine, Habicht: Akademia Olimpia (1902-1903)

 Wiosną 1902 roku trzech młodych ludzi w Bernie zaczęło się spotykać w celach samokształceniowych. Nazwali się żartobliwie Akademią Olimpia, parodiując w ten sposób uczone gremia, w których zasiadali dostojni starcy z brodami. Dwudziestotrzyletni Albert Einstein od czerwca 1902 roku zaczął pracować w biurze patentowym, a przez poprzednie dwa lata imał się dorywczych prac nauczycielskich, jakichś zastępstw i zleceń, słabo płatnych i bez perspektyw. Dziś powiedzielibyśmy, że był w tym okresie prekariuszem. Mimo skończonych z dobrymi wynikami studiów na Politechnice w Zurychu nie mógł znaleźć żadnej stałej pracy. Nie chciano go ani na macierzystej uczelni, ani nigdzie indziej, choć rozsyłał listy po niemal całej Europie. Cały czas zajmował się jednak fizyką, do roku 1904 opublikował pięć prac w „Annalen der Physik”, próbował zrobić doktorat. Jak się wydaje, gotów był uprawiać fizykę poza oficjalnymi instytucjami, gdyby się nie dało inaczej.  Drugi z „akademików” Maurice Solovine z Rumunii

Vesto Melvin Slipher – zapomniany odkrywca ucieczki galaktyk (1875-1969)

 Antoni Czechow mawiał, że z opowieści trzeba usunąć wszystko, co nie ma związku z narracją: „Jeśli w pierwszym rozdziale mówisz, że na ścianie wisi strzelba, to w drugim albo trzecim rozdziale musi ona koniecznie wystrzelić”. Zamiana historii w narrację też polega na oczyszczeniu ze zbędnych szczegółów, często jednak prawdziwy sens wydarzeń ujawnia się dopiero po wielu latach. Z dzisiejszej perspektywy największym odkryciem astronomicznym wieku XX było stwierdzenie, że wszechświat się rozszerza. Coś takiego nie śniło się nigdy żadnemu z filozofów: wszechświat miał być stabilnym fundamentem dla człowieka i powinien być w związku z tym trwały, najlepiej niezmienny. Okazało się tymczasem, że ludzkość razem z całym Układem Słonecznym stanowi jedynie epizod w dziejach większej i ruchomej całości. Odkrycie rozszerzania wszechświata dokonywane było na raty i w sumie zajęło około dwudziestu lat. Zrozumienie tego, co właściwie odkryto, zajęło jeszcze dłużej. W pierwszym akcie spotykamy Vesto

Christian Doppler: O barwnym świetle gwiazd podwójnych (1842)

 Efekt Dopplera: zmiana rejestrowanej częstości fali, gdy źródło porusza się względem odbiornika, ma niezliczone zastosowania: od medycyny przez techniki radarowe po astronomię. Pozwala mierzyć prędkość przepływu krwi u człowieka, samochodów na drodze, samolotów w powietrzu i prędkości oddalania się bądź przybliżania obiektów kosmicznych – dzięki niemu Vesto Melvin Slipher odkrył, że mgławice spiralne oddalają się od nas, wszechświat się rozszerza .  25 maja 1842 roku w Pradze na zebraniu Królewskiego Czeskiego Towarzystwa Naukowego wygłosił swój odczyt Christian Doppler, profesor matematyki miejscowej politechniki. Zebraniu przewodniczył Bernard Bolzano, jeden z pionierów ścisłego podejścia do analizy matematycznej (tw. Bolzana-Weierstrassa), a do tego ksiądz katolicki o rewolucyjnych sympatiach politycznych. W zebraniu Sekcji Przyrodniczej Towarzystwa wzięło wtedy udział oprócz prelegenta tylko sześciu słuchaczy.  Bernard Bolzano w 1848 r.   Christian Doppler w 1840 r. Doppler przed

Vincent van Gogh, Gwiaździsta noc: chaos i kosmos (czerwiec 1889)

 W Słowniku komunałów Gustave'a Flauberta czytamy: „GENIUSZ: nie ma czego podziwiać, to tylko «neuroza»”. Niechęć i fałszywą wyższość dobrze myślącego obywatela, zmieszaną z udawanym współczuciem, znajdujemy w notatce z lokalnej gazety w Arles pod koniec roku 1888: KRONIKA LOKALNA Ubiegłej niedzieli pół godziny przed północą niejaki Vincent Vangogh, malarz, narodowości holenderskiej, zjawił się w domu publicznym nr 1, gdzie poprosił niejaką Rachel i wręczył jej …swoje ucho, ze słowami „proszę przechować ten cenny przedmiot”, a następnie odszedł. Policja, poinformowana o tym zajściu, którego sprawca z pewnością musiał być nieszczęsnym szaleńcem, udała się następnego ranka do mieszkania owego osobnika i zastała go śpiącego w swoim łóżku, bez żadnych prawie oznak życia. Nieszczęśnik przyjęty został natychmiast do szpitala. W słowach tych czuje się krzywy uśmieszek podrzędnego pismaka, który nie dostąpił jeszcze zaszczytu pisywania do szmatławca pod własnym nazwiskiem i chce nas zabawi

Grigorij Perelman, matematyk ze świata równoległego

  Perelman stał się sławny, gdy udowodnił hipotezę Poincarégo, rozstrzygając w ten sposób jeden z najtrudniejszych problemów matematyki. Wprawił następnie w zdumienie media całego świata, nie tylko odmawiając medalu Fieldsa, matematycznego Nobla, ale także nie przyjmując wartej milion dolarów Nagrody Milenijnej za hipotezę Poincarégo. W świecie skoncentrowanym na pogoni za pieniędzmi, gdzie zawsze znajdą się ludzie gotowi zrobić dosłownie wszystko za znacznie mniejsze pieniądze, taki gest wydaje się kompletnie niezrozumiały, podważa sens istnienia tych wszystkich spoconych mężczyzn i kobiet rozmyślających nocami, jak by tu zarobić pierwszy milion. Tym bardziej, że nie chodzi o jakiegoś zamożnego profesora, który prowadzi życie spokojne i wolne od codziennych trosk, lecz o outsidera, żyjącego w petersburskim blokowisku, który sam zrezygnował z wszelkich kontaktów ze światem naukowym, dokonał rzec można intelektualnego samobójstwa, rezygnując ze wszystkich dobrodziejstw ziemskiego raju d

Hawking minus hype

 Stephen Hawking był uczonym wybitnym, który z czasem stał się jednak zakładnikiem własnej sławy. Rozgłos medialny przydawał się uczonemu, potrzebował on bowiem mnóstwa pieniędzy i sztabu ludzi, by móc funkcjonować przy postępującej wolno, lecz nieubłaganie chorobie neurodegeneracyjnej. Filmy, programy telewizyjne i książki sprzedawały wizerunek tajemniczego mędrca na wózku inwalidzkim, wizjonera, którego słowa wypowiadane przez syntezator mowy mają wagę rozstrzygnięć albo przynajmniej proroctw. Hawking stał się postacią symboliczną, umysłem zaklętym w maszynie, kimś, kto znalazł się w połowie drogi między podatnym na choroby i zniszczenie ludzkim ciałem, a technologią obiecującą nam ciągłe i wieczne doskonalenie. Pobudzał zbiorową wyobraźnię, zadając elementarne pytania dotyczące świata i człowieka i nie obawiając się udzielać na nie zdecydowanych odpowiedzi. Wykraczał przy tym daleko poza swoje kompetencje, stwarzał także fałszywą nadzieję, że odpowiedzi są równie proste jak pytania.