Przejdź do głównej zawartości

Ernst Haeckel: Anna w meduzę przemieniona (1864)

 Był zoologiem, specjalistą od fauny morskiej. Obdarzony talentem rysunkowym, chwalił naturę w nieskończonych planszach swoich dzieł. Dorobek naukowy liczyło się wówczas w tomach, nie w artykułach. Chcąc zostać profesorem nadzwyczajnym uniwersytetu w Jenie, musiał Haeckel wydać monografię. Był to kilkukilogramowy tom wraz z atlasem zawierającym 35 plansz, poświęcony promienicom, maleńkim stworzeniom o średnicy ułamka milimetra.





Już Charles Darwin podczas swojej podróży na pokładzie „Beagle” zachwycał się różnorodnością kształtu i barw planktonu. Pisał: „Wiele z tych stworzeń, choć się znajdują na tak niskim szczeblu natury, ma wyszukane kształty i bogate ubarwienie. Wzbudza to uczucie zdziwienia, że tyle piękna miałoby być stworzone dla pozornie tak nikłego pożytku” (przeł. K. Szarski). Była to refleksja przyrodnika, który wciąż jeszcze patrzył na świat ożywiony jako na dzieło Stwórcy. Mikroskopowy plankton był równie niepojęty jak gwiazdy niewidoczne gołym okiem: w jakim celu zostało stworzone to wszystko?

Darwin, jak wiemy, stwierdził niebawem, że nie każdy inżynierski projekt dowodzi istnienia inżyniera-projektanta. Jednym z pierwszych jego zwolenników w Niemczech był dwudziestokilkuletni Ernst Haeckel. Odznaczał się entuzjazmem, pracowitością, czytał Goethego i przyjaźnił się z artystami. Kochał się od lat z wzajemnością w kuzynce, Annie Sethe. Dopiero posada profesora nadzwyczajnego pozwoliła im wziąć ślub.


Podróż poślubną spędzili włócząc się po Alpach, Ernst niósł w plecaku cały ich dobytek. Jesienią 1863 roku młody profesor wybrał się wraz z żoną do Szczecina na zjazd Towarzystwa Niemieckich Przyrodników i Lekarzy. Wygłosił tam płomienny odczyt o Darwinowskiej teorii ewolucji. Nazywał ją Entwicklungs-Theorie – teorią rozwoju (słowa ewolucji używano wtedy w innym sensie). Dla przejętego panteizmem Haeckla była to zresztą rzeczywiście teoria wyjaśniająca nie tylko tworzenie się nowych gatunków, ale także ich rozwój, rosnącą złożoność i doskonałość.

Zimą 1864 roku Anna zachorowała, dostała zapalenia opłucnej. Niemal już wyzdrowiała, gdy jej stan się niespodziewanie pogorszył i 16 lutego – dokładnie w dniu trzydziestych urodzin Haeckla – zmarła. Przyczyną było prawdopodobnie zapalenie wyrostka robaczkowego, przypadłość dziś niemal trywialna. Zdruzgotany, Haeckel przez osiem dni nie wstawał z łóżka. Gdyby nie rodzice i brat, zapewne popełniłby samobójstwo. Rodzice wysłali go do Nicei, słał im stamtąd uspokajające listy, lecz cierpiał. Przytaczał słowa Mefistofelesa:

…wszystko bowiem, co powstaje,
Do wytępienia tylko się nadaje,
Więc lepiej niech się nic już nie tworzy w tym świecie.
(przeł. F. Konopka)

Dni bywały nieco lepsze albo bardzo złe, aż na przełomie marca i kwietnia, przy pięknej pogodzie, zaczął znów pracować. Zajął się obserwacjami mikroskopowymi. Zaobserwował też w morzu wyjątkowo piękną meduzę. Widział ją tylko przez dwa dni: za pierwszym razem dwie sztuki, za drugim razem dwadzieścia sztuk i później nigdy więcej. „Ruchy tej cudownie pięknej Eucopide stanowiły iście magiczny widok, przez kilka szczęśliwych godzin mogłem cieszyć się grą jej czułków, które zwisały jak jasne ozdoby do włosów z krawędzi czapeczki, zwijając się przy najlżejszym poruszeniu w gęste krótkie spirale…”

 


„Nazwałem ten gatunek, prawdziwą księżnę wśród Eucopide, na pamiątkę mej niezapomnianej drogiej żony, Anny Sethe”. Jej nazwa łacińska brzmiała Mitrocoma Annae.
Haeckel zajął się meduzami w sposób systematyczny. Opublikował dwutomową monografię meduz (parzydełkowców) wraz z atlasem. Znalazła się tam jeszcze jedna meduza nazwana na cześć zmarłej żony: Desmonema Annasethe.



 Był już rok 1879. Do tego czasu Haeckel stał się najbardziej znanym zwolennikiem Darwina i zaciekłym przeciwnikiem religii instytucjonalnych. Sam wyznawał monizm, który nie był prostym materializmem, lecz raczej panteizmem w duchu Spinozy, Goethego, i później Einsteina. Sławne stało się jego stwierdzenie z Kongresu Wolnomyślicieli w roku 1904: „Antropomorficzny Bóg, kręgowiec w gazowym stanie skupienia, należy do dziedziny literatury mistycznej”.

Wspominał też ciągle Annę, mimo że od lat miał już drugą żonę, Agnes Huschke, i trójkę dzieci. Jeszcze raz Desmonema Annasethe z późniejszej pracy Haeckla:

 


Więcej promienic z wczesnej pracy Haeckla

Plansze z Kunstformen der Natur


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hans Christian Oersted (Ørsted) - Odkrycie elektromagnetyzmu (1820)

Wielkie odkrycia zazwyczaj są zaskakujące, choć niekoniecznie całkiem niespodziewane. Jeszcze w XVIII wieku uporządkowano, jak się wydawało, zjawiska elektryczne, tzn. elektrostatyczne, oraz magnetyczne. Były to dwie różne siły, do obu stosować się miało prawo Coulomba: siła oddziaływania między ładunkami (biegunami magnetycznymi) jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między nimi. Ładunki (bieguny) jednoimienne się odpychają, różnoimienne - przyciągają. Magnetyzm różni się od elektryczności m.in. tym, że bieguny magnetyczne występują zawsze w różnoimiennych parach. Matematycznie prawo Coulomba przypominało Newtonowskie prawo powszechnego ciążenia, co sprawiało, że fizykom mogło się wydawać, iż coś głębokiego zrozumieli. W istocie prawo Coulomba dla biegunów magnetycznych jest tylko grubym przybliżeniem, ponieważ nie ma w przyrodzie niczego takiego jak punktowe bieguny magnetyczne (w odróżnieniu od punktowych ładunków, które naprawdę istnieją, np. elektron czy kwarki).  W

Grigorij Perelman, matematyk ze świata równoległego

  Perelman stał się sławny, gdy udowodnił hipotezę Poincarégo, rozstrzygając w ten sposób jeden z najtrudniejszych problemów matematyki. Wprawił następnie w zdumienie media całego świata, nie tylko odmawiając medalu Fieldsa, matematycznego Nobla, ale także nie przyjmując wartej milion dolarów Nagrody Milenijnej za hipotezę Poincarégo. W świecie skoncentrowanym na pogoni za pieniędzmi, gdzie zawsze znajdą się ludzie gotowi zrobić dosłownie wszystko za znacznie mniejsze pieniądze, taki gest wydaje się kompletnie niezrozumiały, podważa sens istnienia tych wszystkich spoconych mężczyzn i kobiet rozmyślających nocami, jak by tu zarobić pierwszy milion. Tym bardziej, że nie chodzi o jakiegoś zamożnego profesora, który prowadzi życie spokojne i wolne od codziennych trosk, lecz o outsidera, żyjącego w petersburskim blokowisku, który sam zrezygnował z wszelkich kontaktów ze światem naukowym, dokonał rzec można intelektualnego samobójstwa, rezygnując ze wszystkich dobrodziejstw ziemskiego raju d

Albert Einstein: Czy Europa okazała się sukcesem? (1934)

 Żyjemy w dziwnych czasach. Być może przyszły historyk Polski napisze: „W latach 2015-2025 Polska stała się jednym z państw buforowych między Rosją a Europą, politycznie zależnym od Rosji przy pozorach niezawisłości i antyrosyjskiej retoryce mediów rządowych. Praktyka rządzenia zbliżyła kraj do innych państw buforowych: Ukrainy, Mołdawii, Białorusi”. Albert Einstein miał dystans do własnej osoby, z pewnością nie był jednak „dużym dzieckiem” ani w nauce, ani w polityce. W roku 1934 redakcja amerykańskiego pisma „The Nation” zwróciła się do niego z prośbą o wypowiedź na temat Europy. Uczony czuł się europejczykiem właściwie od początku, od czasów gimnazjalnych w Monachium. Już wtedy przeszkadzał mu niemiecki nacjonalizm, choć była to jego stosunkowo łagodna wersja z czasów Drugiej Rzeszy. Mieszkał we Włoszech, w Szwajcarii, w Austro-Węgrzech, potem znowu w Niemczech. Jeździł stale do Austrii, do Francji, do Belgii, do Holandii. Zawsze opowiadał się za tym, co stanowi najważniejszy wkład